9 sierpnia 2012

PIEC Chlebowy - w ziemi

Kolejna odsłona przygody z piecem chlebowym





Udało mi się wreszcie zasypać praktycznie cały piec chlebowy w ziemi, tak żeby warunki atmosferyczne nie miały na niego destrukcyjnego wpływu. Czy się udało, jeszcze nie wiem. To się okaże za rok, póki co sprawuje się wyśmienicie, a obcowanie z nim stało się dla mnie bardziej zrozumiałe i mniej kłopotliwe niż początkowo.

Kadr z procesu zakopywania pieca:






Pisałem wcześniej o dodatkowej warstwie gliny, siana, piasku TUTAJ

Ostatecznie na całość wyłożyłem grube warstwy darni przesypanej ziemią, co zresztą widać na powyższej fotografii.


Widok zasypanego pieca od tyłu.


Pozostanie mi jedynie wykończyć frontalną część pieca, do wyboru cegła i zasypać całkowicie darniami, albo częściowo odsłonięty od darni przód(fotka poniżej) nakryć dużo wyżej kilkoma deskami.



W piecu napalone


Termometr przy wlocie do komory


Jak widać temperatura 250'C została osiągnięta, więc przystępujemy do pieczenia


Tradycyjnie zaczynamy od pizzy, tym razem mikro pizza, żeby nie marnować miejsca w środku dla chleba i bułek.


Ser idealnie wypieczony spód przyrumieniony, pizza nie może się nie udać w takim piecu ;-)


Stanowisko z podstawowymi przyprawami, pod śliwą wokół zieleni i wszelakich roślin(nawet tych zwanych chwastami)


A piec wytrwale pracuje oddając swoje nagromadzone ciepło naszemu pieczywu, wypiekając go tym sposobem na chrupiące, pyszne produkty.


No i wreszcie po godzinie od momentu włożenia pieczywa ukazuje się naszym oczom taki oto efekt.


Po przekrojeniu widać idealnie wypieczony mięciutki, pulchniutki chlebek, ciepły i pachnący. O cudownym smaku nawet nie wspominam.


Może się to wydawać dziwne, ale nigdy w życiu nie doceniłem kawałka chleba tak, jak tego właśnie dnia, kiedy zjedliśmy idealnie upieczony chleb. Na dodatek w piecu przez nas samych zbudowanym, prostota, niezawodność, natura to istotne aspekty tego typu podejścia do życia. Na własną mąkę też przyjdzie czas, póki co trzeba działać we wszystkich kierunkach ku poznaniu odwiecznej tajemnicy... QUO VADIS ;-)

Chociaż spala trochę dużo drewna - następnym razem jakoś to zobrazuję. Mimo, że sporo czasu trzeba przy nim spędzić(pewnie w miarę częstego użytkowania czas ten maleje), to do tego pieca będę jeszcze nieraz wracał. Obecnie w fazie testów piec o niesamowicie wysokiej sprawności, jedni śmią nawet twierdzić, że spokojnie na poziomie 80%. Piec który spala czad, i potrafi cuda ;-)

pozdrawiam

1 komentarz:

  1. Witam,
    Zainteresowałem się tym piecem w ziemi, gdyż rozważam wykonanie pieca ziemnego do ogrzewania pomieszczeń w domku holenderskim za pomocą ciepłego powietrza.
    Najistotniejsze dla mnie jest akumulacja ciepła, a szczególnie jego oddawanie w czasie.
    Cykl pracy to: w dzień palę i nagrzewam masę pieca, w nocy za pomocą systemu nawiewu, powolnie wtłaczam to ciepłe powietrze do pomieszczeń. Tak bardzo ogólnie.
    Wykonany przez pana piec ziemny jest pierwszym, który spotkałem w internecie i nie ważne, że do pieczenia. Film natomiast pozwolił zobaczyć sam proces spalenia w dole.
    Gdy osiągnął Pan zadaną temperaturę i rozgrzała się masa gliniano-ziemna wokół paleniska - to jak długo wg Pana była ona jeszcze rozgrzana po zakończeniu wypieków?
    Czy rozpalanie ognia jest uciążliwe?
    Ten piec chcę wykonać w ziemi, gdzie dół prawdopodobnie to około 1,5m głębokości, a w nim cała instalacja pieca grzewczego i ogrzewania zasypana piachem.
    Nie spotkałem nigdzie takiego pomysłu, rozwiązania. Jestem chyba pierwszy, więc się zastanawiam .....

    Pozdrawiam AU

    OdpowiedzUsuń