... czyli sami nie wiemy jakie halucynogeny hodujemy w ogródku.
Weźmy taki KOPER WŁOSKI. Zrobienie oleju z jego nasion może wywołać drgawki podobne do epileptycznych i halucynacje. Powoduje to zawarty w nim estragon. Składniki oleju są toksyczne dla wątroby i nerek, więc oprócz epilepsji dostajemy w pakiecie zniszczone organy wewnętrzne.
Albo taki TATARAK. Pozbierane kłącza można rozdrobnić i zrobić sobie napar. Występuje w nich azaron i beta-azaron. Kawałek korzenia grubości ołówka i długości 2 cali wywołuje uczucie stymulacji i zadowolenia. Kawałek długości 10 cali działa psychodelicznie i halucynogennie.
W sumie o przypadkach drastycznych po zażyciu takiego naparu nie słyszałam, ale niektóre badania wykazują, że podawanie oleju tatarakowego szczurom zwiększało u nich ryzyko zachorowania na raka mózgu.
No a taka PIETRUSZKA. Olej z jej nasion zawiera między innymi apiol. Efekty są co prawda niepewne. W małych dawkach może być pożyteczny do pobudzania pracy żołądka. Ale dawki skuteczne psychoaktywnie sa toksyczne dla wątroby i szkodliwe dla nerek.
Hydraginę, saponinę oraz substancje cyjanogenne można znaleźć w HORTENSJI BUKIETOWEJ. Palenie zasuszonych liści powoduje łagodny marihuano-podobny odlocik, otumanienie toksynami. Ale przekroczenie jednego papieroska może spowodować, że dostaniemy do organizmu więcej cyjanku, niż jesteśmy w stanie ogarnąć. No a cyjanek wiemy jak działa.
WILCZA JAGODA (wilcza wiśnia, wilcza jagoda, psinki, leśna tabaka, belladonna) zawiera takie substancje czynne jak atropina, skopolamina. Działa halucynogennie i hipnotycznie.
Ekstremalnie toksyczne. Nawet umiarkowane dawki mogą okazać się śmiertelne.
Korzenie zawierają apoatropine, która może być zabójcza nawet w małych dawkach, szczególnie przy przyjmowaniu doustnym. Śmiertelne w skutkach dla dorosłego człowieka może być już spożycie jednego liścia lub 10-20 owoców rośliny.
Dla dzieci dawką śmiertelną może być już 2-5 owoców. Objawy to początkowo pobudzenie z wielomównością, następnie nudności, wymioty, zaczerwienienie twarzy, uczucie suchości w ustach, rozszerzenie źrenic oraz przyspieszenie oddechu i akcji serca.
W ciężkich zatruciach następują potem zaburzenia świadomości, majaczenia, drgawki a potem senność i porażenie ośrodka oddechowego.
Od siebie: Pomyślmy zatem logicznie!
Można mieć w ogrodzie tak genialne rośliny TRUJĄCE w fenomenalnie małych dawkach, ale nie można legalnie mieć roślin które, nie tyle co NIE ZABIJAJĄ, ale głównie POPRAWIAJĄ STAN ZDROWIA i samopoczucia, LECZĄC masę CHORÓB z którymi medycyna konwencjonalna niestety nie daje sobie skutecznie rady.
Całą resztę apteki pana boga, kartele finansowe i bankierzy skutecznie wymazali - za pomocą kontrolowanych przez siebie mass-mediów - z pamięci i co gorsze z naszego codziennego życia.
Bierzemy udział w idiotycznym wyścigu szczurów gdzie włada pieniądz.
Normalnie powyższych słów nie mógłbym w TV publicznie wyrazić, nie dlatego że są inne. Ale dlatego, że są prawdziwe i stanowią zagrożenie dla piramidy szczęścia możnowładnych tego globu.
Rezultaty leczenia chemią od pana w białym kitlu nie czynią nas zdrowymi na duchu. Tym bardziej na ciele, mało tego trzeba za to PŁACIĆ OGROMNĄ KASĘ!!!
Dlatego moi drodzy, zrobiono sobie kolejny monopol po ropie naftowej, pornografii, hazardzie, religii - tak zwaną kurę do znoszenia złotych jajek.
Niech ludzie wreszcie PRZEJRZĄ na oczy i wrócą z powrotem do NATURY, bowiem to jest bóg, który nas stworzył. Nawet natura, podobnie jak i inne zjawiska zwane "fizycznymi" kieruje się pewnymi prawami. Prawa dość proste i przejrzyste, aby wszystko mogło działać prawidłowo. Jednym z nich jest FAKT, iż w NATURZE nic nie GINIE!.
Innymi słowy:
"Zasada zachowania energii - empiryczne prawo fizyki, stwierdzające, że w układzie izolowanym suma wszystkich rodzajów energii układu jest stała (nie zmienia się w czasie). W konsekwencji, energia w układzie izolowanym nie może być ani utworzona, ani zniszczona, może jedynie zmienić się forma energii. Tak np. podczas spalania wodoru w tlenie energia chemiczna zmienia się w energię cieplną."
...odsyłam również do TEJ strony
Interpretacja mojego powyższego komentarza jest dowolna, liczę jednak iż chociaż kilka osób zastanowi się nad tym gdzie tak naprawdę znajduje się PRAWDA?
Powiem tylko tyle, że mamy ją dokładnie tam gdzie będziemy jej szukać.
CD
Łacińska nazwa Atropa wywodzi się od imienia jednej z trzech greckich bogiń przeznaczenia. Właśnie Atropos była tą, która przecinała nić życia. Druga część nazwy belladonna to po łacinie "piękna pani", gdyż Rzymianki używały wyciągów z rośliny jako kosmetyku rozszerzającego źrenice i nadającego im blask oraz skutecznie przyspieszającego i pogłębiającego oddech.
Trujące jagody służyły niegdyś do trucia wilków, stąd nazwa wilcza jagoda.
Roślinę tę podejrzewa się również o spowodowanie przedwczesnej śmierci pierwszego de facto cesarza Rzymu (choć jeszcze bez tytułu) Oktawiana Augusta. Podobno August w obawie przed otruciem przez żonę sam przygotowywał sobie potrawy. Sprytna niewiasta poradziła sobie z tym problemem wstrzykując truciznę do fig rosnących na jego osobistym drzewie.
MUCHOMOR CZERWONY Aktywne składniki: muskimol; kwas iboteinowy, który zmienia sie w muskimol podczas suszenia. Efekty różnią się w zależności od użytkownika, pochodzenia grzyba i dawki. Zazwyczaj mamy do czynienia z zawrotami głowy, swędzeniem oraz nudnościami po 30 minutach, następnie drętwością stóp oraz półsnem przez 2 godzin, z kolorowymi wizjami i zintensyfikowanym odbieraniem dźwięków. Po tym można doznać uczucia mocy, ogromnej energii oraz siły.
Muskimol jest halucynogenem działającym na centralny układ nerwowy. Kwas iboteinowy powoduje czerwone wykwity skórne oraz letarg. Muskaryna jest wysoce toksycznym halucynogenem.
Przy cięższych zatruciach objawami są: pobudzenie psychoruchowe, narastające aż do szału, wzrost napięcia mięśniowego, drgawki, zaczerwienienie skóry, wzrost temperatury nawet do 40 °C. W skrajnie ciężkich zatruciach może dojść do śpiączki. W przebiegu śpiączki może dojść do zgonu, na tle niewydolności krążeniowo-oddechowej.
W krajach europejskich używano go w przeszłości jako trucizny na muchy. Stawiano również hipotezy, że używali go przed walką berserkowie.
Muchomory są także ulubionym pożywieniem dla hodowanych reniferów. Renifery potrafią wygrzebywać je nawet spod śniegu. Ponieważ alkaloidy zawarte w muchomorach powodują wizję lotu - być może stąd wzięła się legenda o Św. Mikołaju lecącym na saniach zaprzęgniętych w renifery.
LULEK CZARNY zawiera takie substancje czynne jak hioscjamina, skopolamina i inne alkaloidy tropanowe. Ma działanie halucynogenne i uspokajające. Typowe jest rozszerzenie źrenicy i wysuszenie błon śluzowych jamy ustnej i gardła. W stanie halucynacji wywoływanych przez liście lulka dominuje duże pobudzenie ruchowe, co jest charakterystyczne i odróżnia te zatrucia od zatruć pokrzykiem lub bieluniem.
Wszystkie części rośliny są trujące, prawdopodobnie najbardziej korzeń, a z części nadziemnej nasiona. Obraz zatrucia liśćmi oraz korzeniem lulka jest taki sam, jak zatrucia pokrzykiem, tj. typowy zespół atropinowy, opisywany barwnie przez niektórych autorów: "hot as a hare, blind as a bat, dry as a bone, red as a beet and mad as a wet hen"
(zatruty pacjent jest gorący jak zając, ślepy jak nietoperz, suchy jak kość, czerwony jak burak i wściekły jak mokra kura).
Pliniusz radził wdychać dym z palonego lulka na uśmierzenie bólu zębów, a w średniowieczu stosowano lulek do znieczuleń. W homeopatii używano go jako leku na uspokojenie, czasem przeciwbólowo przy silnych bólach gośćcowych, zapaleniach korzonków i nerwobólach.
W Indiach od wieków pali się nasiona lulka z opium w proporcjach 1:1, co daje bardzo silne stany narkotyczne. Wykorzystywano to do znieczuleń. Celtowie podawali także tą roślinę starcom, którzy utrudniali wędrówkę plemienia.
Lulek stosowano jako trutkę na szczury i myszy w spichlerzach, ale też i do wzmacniania piwa.
Psychoaktywny lulek czarny znany był już w epoce brązu w rejonie Alp. Przypuszczalnie używali go wczesnośredniowieczni Rusowie . Napój uwarzony z tej rośliny serwowano niewolnicom zabijanym w ofierze dla zmarłego wielmoży.
Europejskie czarownice z czasów renesansu używały właśnie lulka czarnego oraz belladonny, mandragory i datury do produkcji tzw. "maści do latania".
MANDRAGORA również zawiera skopolaminę, hioscyjaminę, także mandragorynę i inne alkaloidy tropanowe. Efekty: halucynacje, a następnie podobny do stanu agonii trans i sen. Spożywana w większych ilościach może wywołać podrażnienie dróg oddechowych, podobno także delirium.
Jako roślina lecznicza wymieniona jest już w staroegipskim papirusie Ebersa z 1550 r. p.n.e. Hipokrates zalecał stosowanie małych doz nalewki dla opanowania depresji i stanów lękowych. Teofrast zalecał stosowanie na rany po zmieszaniu z mąką.
W starożytności mandragorę uważano za środek przeciwbólowy i nasenny. Używano jej więc do ukojenia chronicznych bólów, a także przepisywano na melancholię, reumatyzm i drgawki.
Rzymianie używali mandragory jako środka znieczulającego, podając pacjentom przed operacją kawałek jej korzenia do żucia.
Była także popularnym składnikiem miłosnych eliksirów, a najsilniejsze z nich miała sporządzać sama Kirke, toteż mandragorę nazywano Kirkaia, tj. roślina czarodziejskiej Kirke.
Mandragora była atrybutem bóstw podziemnych, zsyłających śmierć, takich jak Hekate, w której czarodziejskim ogrodzie rosła. Mandragora zwana była przez Greków również Apollinaris od stanów transu Pytii delfickiej, wieszczki Apollina.
W średniowieczu i później silnie zgrubiały, rozgałęziony korzeń (tzw. alrauna) tej rośliny był uważany za środek magiczny. Korzeń przypomina ludzką postać i to prawdopodobnie było źródłem przypisywanych jej magicznych mocy. Przypuszczalny składnik owianej mgłą tajemnicy maści czarownic.
Jagody nazywane "jabłkami miłości" były uważane za środek przeciw bezpłodności, pobudzający żądze miłosne, próżność w małych dozach i głupotę w dużych. Użyta we właściwych dawkach może działać silnie erotyzująco.
Z mandragorą wiąże się legenda, według której roślina ta wydaje z siebie zabójczy krzyk, kiedy jest wyrywana z ziemi. Nazywano ją wilczą jagodą i wierzono, że rośnie zawsze pod szubienicami powstając z nasienia wisielca spływającego do ziemi.
W Starym Testamencie opowiada się o tym, jak Lea posłużyła się mandragorą, aby nakłonić Jakuba, by z nią spał, po czym poczęła Issachara. Wiąże się to z przypisywaniem jej właściwości afrodyzjaku. Zgodnie z wierzeniami (np. arabskimi) mandragora ma pomagać na niepłodność kobiety. W Anglii pomarańczowe owoce mandragory zwano "jabłkiem miłości", ale określenie to później przeniesiono na pomidora.
Opowiadano m.in., że mandragora powstaje z nasienia powieszonego mężczyzny, szukano jej więc zwłaszcza pod szubienicą. Według wierzeń słowiańskich z jej korzenia zaś miały się wywodzić karłowate demony.
Zielarz, który chce zdobyć mandragorę, powinien o północy i przy pełni księżyca stanąć plecami pod wiatr, wokół rośliny narysować nożem trzy koncentryczne koła, polać winem i potem obracając się w stronę zachodnią wykopać roślinę nożem. Złamanie zaleceń może spowodować skutki tragiczne, ze śmiercią włącznie.
W średniowieczu samo posiadanie mandragory mogło spowodować oskarżenie o czarownictwo.
BYLICA PIOŁUN zwyczajowo nazywana także piołunem, psią rutą, absyntem, wermutem, bielicą piołunem. Aktywne składniki: absyntyna (gorycz glikozydowa), anabsyntyna i olejek lotny zawierajacy głównie tujon. Jest to od dawna znana jako roślina lecznicza oraz przyprawa - znano ją już w starożytnym Egipcie (wspominana m.in. w papirusie Ebersa ok. 1550 p.n.e.), Grecji i Rzymie.
Efekty: Narkotyczne.
Nadmierne długotrwałe zażywanie absyntu może wywołać uzależnienie i doprowadzić do wyniszczenia organizmu. Spożycie olejku lotnego lub absyntu może wywołać nerwowość, otępienie i drgawki z powodu tujonu.
W XIX wieku w kręgu cyganerii francuskiej modne było picie alkoholu na bazie piołunu - absyntu.
Używano piołunu z dobrym skutkiem do zwalczania pasożytów zewnętrznych - wszy, pluskiew, pcheł, świerzbowca.
Dawniej dodawano wyciągów z piołunu do atramentu, by uchronić bardzo drogie wówczas książki przed myszami i owadami, oraz do uli dla ochrony pszczół przed pasożytami.
Używany był do barwienia wełny na różne odcienie zieleni.
W magiczną Noc Świętojańską opasywano się tym czarodziejskim zielem, rzucano je do ognia i przystrajano nim domy. Miało to chronić przed pasożytami, przynosić ulgę w chorobach, a nawet przyczynić się do znalezienia dobrego męża.
BIELUŃ
Bieluń dziędzierzawa ma bardzo wiele nazw potocznych i ludowych: pinderynda (kieleckie), dędera (wielkopolska), denderewa (Mazowsze), ogórczak (środkowe Mazowsze), tondera, pindyrynda (Śląsk), cygańskie ziele (białostockie), świńska wesz (sandomierskie), bieluń podwórzowa, dendera, dendrak, durna rzepa.
Ze względu na jego narkotyczne i trujące własności dawniej nazywano go także czarcim zielem, diabelskim zielem, trąbą anioła. Zawiera 0,1-0,6% alkaloidów tropanowych: hioscyjamina, atropina, skopolamina, apoatropina oraz saponiny triterpenowe, garbniki, flawonidy i hydroksykumarynę, a także w małej ilości atropamina, skopina, beladonina, nikotyna i dwuamina putrescyna).
Po przyjmowaniu powtarzające się motywy to:
- Silne halucynacje.
- Suchość w ustach.
- Rozszerzone źrenice.
- Przyśpieszony oddech.
- Początkowo senność i dezorientacja.
- Wzrost temperatury ciała.
Od siebie: No to dlaczego jeszcze nie zakazano tej rośliny w naszych ogródkach?
Przecież jasno widać, iż nie chodzi tutaj o nasze zdrowie, ani tym bardziej życie!!! TYLKO O PIENIĄDZE, bo przecież marihuana jeszcze nikogo na świecie nie zabiła to są FAKTY!
Człowiek stał się produktem, jak ślepe bydło dajemy się truć i zabijać.
Kawa może zabić!
Alkohol może zabić!
Papierosy mogą zabić!
Cukier może zabić!
Trucizna sprzedawana jest wszędzie za ogromną kasę!!!
Leku który naprawdę działa i nie zabija niestety nie możemy posiadać LEGALNIE. W Polsce obecnie za takie STRASZNE PRZEWINIENIE, grozi 3 lata więzienia w kryminale - po drodze masa atrakcji przeszukanie i poczucie się jak największy przestępca
Ale bronić w kraju też się człowieku nie możesz:
§ 2. Kto bez wymaganego zezwolenia posiada broń palną lub amunicję,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
CD
Przy spożyciu dużej ilości może powstać obraz ostrej psychozy, a następnie śpiączki i porażenia ośrodka oddechowego.
Średnia śmiertelna dawka zawartej w roślinie skopolaminy wynosi 0,1-0,2 gramów. Zdarzały się przypadki przeżycia po doustnym zażyciu nawet 0,3-0,5 gramowej dawki skopolaminy, ale też przypadki zgonów nawet już po dawce 1 miligramowej.
Ma to związek ze znacznymi, indywidualnymi wahaniami we wrażliwości na skopolaminę.
Roślinka do tępienia gryzoni, owadów i idiotów.
źródło: www.kryminalistyka.fr.pl
Będę uzupełniał ten wpis własnymi fotografiami przedstawionych tutaj roślin.
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz