14 maja 2014

Dzień WOLNY


Dzisiaj wypadł mi dzień wolny w pracy, odrobinę mnie to cieszy a z drugiej strony smuci. Cieszy mnie dlatego, że pogoda jest ładna za oknem i mogę zrelaksować swoje myśli nie uczestnicząc w pracy, która to do przyjemnych nie należy - szczególnie kiedy robi się coś tylko dlatego, że się musi i to właśnie powód mojego smutku.


Któż z nas nie chce być wolny? Ja osobiście bardzo tego pragnę, gdyż jedyna wolność jaką w życiu mogłem przeżyć to był stan zarówno umysłu jak i ciała w młodym wieku PRZED szkolnym - czyli mam na myśli cały ten okres, który nastąpił przed przystąpieniem wbrew własnej woli do uczęszczania codziennie(przez 5 dni w tyg.) do zmyślnego budynku pod batutą ministerstwa edukacji narodowej. 

Wszystko co wydarzyło się wcześniej było wolnością, cudem życia, sensem poznania, ciekawością nieznanego oraz samą  inspiracją dla poznania. Wychowany na wsi w kochającej rodzinie, nie miałem wcale źle. Miałem wszystko czego potrzebowałem. Przede wszystkim ogród i zawsze dostatek warzyw i owoców. Mnóstwo natury i tą dziecięcą ciekawość oraz wiarę (trochę ślepą, ale ona zawsze działała i ciągle działa) 

W dniu dzisiejszym podziwiając słonko za oknem 
znalazłem taki oto materiał filmowy: 


Ja osobiście doskonale sobie zdaję sprawę z faktu, iż wszystko to co mówi bohater tego filmu jest prawdą i nie mam wątpliwości w realność zjawisk płynących bezpośrednio z przekazu tego "odważnego" człowieka. 

Jak tylko możliwe staram się zawsze przypominać to fajne porzekadło:

"Płyń pod prąd, bo z prądem płyną tylko śmieci"

- Wisła

Wracając do pojęcia wolności i pracy samej w sobie to można powiedzieć jedno jest pewne. 

"Arbeit macht frei" 



- gdybym nie znał "historii" i nie uczestniczył w obowiązkowej w tamtych czasach wycieczki do tego miejsca, ta fotografia nie budziła by we mnie negatywnych emocji. Zmieniło się tylko otoczenie i wystrój tego światowego bankietu - którego niestety większość ludzi nie jest kompletnie świadoma.

His­to­ria to uz­godniony zes­taw kłamstw.


W moim przypadku zmusiłem się tym razem sam, aby zacząć pracować na czyjeś wygody pod pojęciem wspólnego dobra. W układzie  którym miliardy istnień ludzkich jest uciskanych przez tych co się rozpychają, mogę sobie w dzisiejszych czasach co najwyżej oblizać talerz po torcie, który wcześniej już oblizały porzucone przez ludzi zwierzęta. 




Nie ma co narzekać, w moim przypadku ceną wolności jest niewielka kwota, szczególnie tych co zajmują te wyższe szczeble. Bagatela 50 000 zł to cel który w dniu dzisiejszym gwarantuje mi wolność w zdrowiu, szczęściu i radości po kres mojej błogiej starości. To cena za przyszłość, którą podjąłem się skolekcjonować po tym jak przez przeszło 5 lat kolekcjonowałem wiedzę i szukałem drogi ku wolności, eksperymentując na własnym ciele, często stając na pograniczu poznania tej tajemniczej kostuchy.

Szczególnie w tym pogodnym dla mnie dniu jakim jest dzień wolny i dodatkowo PEŁNIA KSIĘŻYCA dziękuję mojej rodzinie, która znosiła długi czas moje tak odmienne podejście do życia. Wypadało się i wstydzić za syna, który siedzi na d**e i nic nie robi 

- NIE PRACUJE, NIE ZARABIA, NIE PASUJE DO SYSTEMU

Nie pracowałem, bo nie widziałem sensu uczestniczyć w tej zbiorowej, nieświadomej orgii wszechobecnego konsumpcjonizmu i wyścigu szczurów, gdzie wygranych niestety brak. Ponieważ w własnym życiu zauważyłem jedną zależność, mianowicie im mniej mam tym więcej mogę dać. Znalazłem po długim czasie, po poznaniu wielu genialnych osób - pozdrawiam wszystkich, którzy przyczynili się do mojego szczęścia. Znalazłem drogę do szczęścia, która jest banalnie prosta i dostępna dla WSZYSTKICH, którzy tylko NAPRAWDĘ PRAGNĄ żyć w szczęściu, miłości, radości będąc wolnym na własnej ziemi, na którą pieniądze w moim przypadku właśnie "ciężko" zarabiam.


Mam nadzieję, że swoją osobą uda mi się również wiele wspaniałych ludzi uszczęśliwić. Sposób na życie w szczęściu i zdrowiu jest jak przypuszczałem banalny, znalazłem go jednak tylko dzięki "odwadze" i poszukiwaniu wszędzie tam gdzie większość nie ośmieli się zajrzeć. 

"Kiedy mędrzec wskazuje księżyc, idioci patrzą na palec. "

Całkowicie zapominamy o naturze, bowiem stanowiący element całości obiekt, jakim nie da się ukryć jesteśmy, chcąc nie chcąc musi wpływać na otoczenie w jakim się znajduje i vice versa :-) 




Wiara w polski naród w moim przypadku jest tak samo prawdziwa i wymowna jak rzeczywistość poniższego tłumaczenia słów. 



Jestem bacznym obserwatorem, co pozwala mi na zachowanie bezpiecznego odstępu od "popadnięcia" w tryba tej demokratycznej maszynki do mięsa, niszczącej wszystko co w życiu najcenniejsze - przede wszystkim prawdziwą miłość i więzi rodzinne. 

Dzisiaj wszyscy są tak zapracowani, że piękno jakim jest wychowanie własnego potomka odstępujemy często obcym ludziom. Płacimy za opiekunki dla dziecka, żłobki, aż wreszcie wysyłamy tam gdzie trzeba, czyli do szkoły. 





Słonko powoli zachodzi za chmurki - które w przypadku tego kraju są jakby na "zawołanie" Wszystko tutaj działa prawidłowo i w swoim odpowiednim czasie. Będąc tutaj 6 lat wcześniej obserwowałem ten naród z kompletnie innej strony zwierciadła. Byłem nieświadomym konsumentem popadającym powoli w WIR jego następstw. 

Swoją drogą zachęcam wszystkich do gruntownej zmiany i rewizji własnego życia. Najprostszą metodą dającą ogromne korzyści jest zwyczajnie zmienić dietę. Bowiem jesteśmy tym co jemy, warto jeść energię słońca niż cierpienie i strach rzeźni. Polecam szczególnie, już sporo o tym na blogu u mnie było



pozdrawiam
seweryn student


PS. Jeśli ktoś potrafi w jakiś sposób mi pomóc tzn. przyśpieszyć proces nabycia skrawka ziemi, będę wdzięczny za kontakt. :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz