Czyli brak kompetencji ze strony URZĘDASÓW
W dzisiejszym wpisie przedstawiam moją krótką historię związaną z działaniem pracowników mojej gminy na rzecz prostego szarego obywatela jakim śmiem się nazywać.
Sprawa wygląda następująco. Posiadam ładną działkę do której nijak nie potrafię dojechać. Ponieważ jedyna droga dojazdowa jaka prowadzi na mój OPODATKOWANY teren - za który płacić rzecz jasna trzeba - jest kompletnie nie przejezdna dla jakiegokolwiek pojazdu kołowego nie mówiąc już o swobodnym dojściu spacerkiem w celu raczenia się pięknem natury.
Wzdłuż drogi dojazdowej nie utwardzonej biegnie rów, który był tam od zawsze. Nadszedł jednak dzień, miało to miejsce wiosną tego roku, kiedy sołtys mojej wioski postanowił rów oczyścić(udrożnić). Zrobili to jak na Polskie realia przystało, wybitni fachowcy. Rów oczyszczono należycie i nie wiadomo mi z jakich przyczyn poprowadzono go przez drogę dojazdową, rozkopując ją najzwyczajniej w poprzek na dosyć znaczną głębokość i szerokość w której nogę można łatwo sobie złamać. Oczywiście wjazd możliwy jest, ale tylko ciężkim sprzętem np. traktorem którego niestety nie posiadam.
Ponieważ na owej działce mam zamiar trochę poeksperymentować z NATURĄ, sprawą dla mnie oczywistą jest swobodny dostęp do własnej ziemi, czy to samochodem, czy też innym kołowym środkiem transportu mogącym poruszać się po drodze śródpolnej - jak to ładnie pani specjalistka nazwała.