22 lutego 2011

Wymazana historia

Wilhelm Weber i prędkość światła c


Ponieważ od dłuższego czasu obserwuję dyskusję na niezależnym forum publicystów salon24 w szczególności ciekawy blog "Manipulatorzy nie śpią", którego autorem jest Waldemar Mordkowicz. Postanowiłem zamieścić również ciekawy wpis, który na swoim blogu "Układ otwarty" zamieścił profesor Arkadiusz Jadczyk.

Sprawa jest dosyć interesująca, bowiem chodzi tutaj nie tylko o naprawdę ogromne pieniądze. Chodzi tutaj o coś więcej... chodzi o fundamentalną PRAWDĘ o otaczających nas zjawiskach zachodzących w przyrodzie.


"Błąd łatwiej dostrzec niż prawdę, bo błąd leży na wierzchu, a prawda w głębi.
— Johann Wolfgang Goethe"

Odnośnik do źródła znajduje się na końcu tekstu.


J. Marvin Herdnon, fizyk, otrzymał doktorat w dziedzinie chemii jądrowej na uniwersytecie A&M w Teksasie. Pracował jako specjalista w zakresie geochemii na Uniwersytecie Kalifornijskim. W swej witrynie i w licznych publikacjach ostro krytykuje szeroko dziś rozpowszechniony, nie tylko w USA, system kierowania nauką. Pisze: W noweli „Fahrenheit 451” Raya Bradbury straż pożarna zmienia swe zadania – nowym zadaniem staje się palenie książek. Pisze też:



„... w nauce etycznej opublikowane wyniki przeczące tezie autora winny być cytowane, ale w istniejącym systemie powszechną praktyką jest ignorowanie wszelkich opublikowanych wyników, które mogłyby podważać tezy autora pracy.”

Sytuacja w nauce jest naprawdę poważna, nauka schodzi na psy, a zło ma swe korzenie w systemie amerykańskim. Dr. Herdnon napisał właśnie obszerny, świetnie udokumentowany i druzgocący, trzynastostronicowy artykuł, „Corruption of Science in America” - otrzymałem właśnie wczoraj jego kopię, jeszcze przed publikacją w czasopiśmie. Część z jego argumentów można znaleźć w jego witrynie, NuclearPlanet.com, w działach „Science Policy and Management”, „Science Suppression and Misrepresentation” oraz „Education Policy and Management”.


Podczas gdy Dr. Herdnon wydaje się widzieć główne źródło zła w systemie anonimowego recenzowania, mi osobiście wydaje się, że zło wkradło się do nauki dużo wcześniej, zanim jeszcze ten system został na szeroką skalę wprowadzony. Początkiem zła było wymazywanie historii i na wielką skalę machlojki z deformowaniem historii, z przepisywaniem jej na nowo – według widzimisię wpływowych osobistości. Tak stało się, na przykład, z „prawem Ampera”, o czym pisałem w poprzednich paru notkach. Prawda historyczna przestała się liczyć. Straciła jakąkolwiek wartość.

Swój nie opublikowany jeszcze artykuł zaczyna Dr Herdnon tak:

„Prawda jest ostoją cywilizacji. Słowo prawda pojawia się 224 razy w Biblii, świadkowie zeznający w sądach amerykańskich i prze amerykańskim Kongresem przysięgają, że będą mówić prawdę, prawo cywilne wymaga prawdy od reklamy i w biznesie (...) Celem nauki jest odkrywanie prawdziwej natury Ziemi i Wszechświata i przekazywanie tej wiedzy prawdziwie wszystkim ludziom.(...) Jednak pod koniec dwudziestego wieku zaczęło się to zmieniać (...) Poza polem widzenie leża podstawy systemu, który został skorumpowany i który przekształcił się w układ propagujący „politycznie słuszny” pogląd na Ziemię i Wszechświat, zmierzający do zniechęcania, ignorowania, wyciszania i gniecenia wyników i wyzwań tych niepokornych.”

Jean-Maria Amper został przez dzisiejszy system zaliczony do tych niepasujących do „jedynie politycznie słusznej” doktryny. Stąd przekręty historyczne. Nawet sami Francuzi wstydzą się Ampera. Czytam więc, że muzeum Ampera, w domu gdzie żył, wystawia się urządzenia służące do doświadczeń .... Faradaya a nie Ampera samego. Nauka, jak się wydaje, wzięła to co najgorsze ze zorganizowanej monoteistycznej religii – ukrywanie prawdy, pod pozorem, że jest to robione „dla własnego dobra wiernych”.

Donald E. Scott otrzymał tytuł doktora nauk inżynieryjnych z Worcester Polytechnic Institute, Worcester, Massachusetts. W swojej książce „The Electric Sky” ma rozdział p.t. „Herezja nie jest tolerowana”. Pisze tam tak o astrofizyce:


W astrofizyce powstało coś w rodzaju myślowego muru obronnego .... Każdy kto próbuje zakwestionować obecnie obowiązujące metody stosowane w astrofizyce jest dyskredytowany i zamyka mu się buzię.”

Dalej Scott cytuje laureata nagrody Pulitzera, historyka, Daniela J. Borstina:

„Największą przeszkodą dla odkryć nie jest bynajmniej ignorancja – jest nią złudzenie posiadania wiedzy.” Pisze Scott dalej: „Wydaje się, że że astrofizyka staje się coraz mniej nauką a coraz bardziej świątynią złudzeń. Religia może mieć swoje powody by poddawać ostracyzmowi heretyków. Ale nie tak powinno być w nauce.”

Dla zainteresowanych: wykład Donalda E. Scotta dla NASA można obejrzeć na Youtube: Plasma Physics' Answers to the New Cosmological Questions by Dr. Donald E. Scott.

Ja sam powoli staram się dokopać do prawdy. Nie jest to zadanie łatwe. Nie jest jednak tez czymś niemożliwym. Wymaga po prostu wysiłku i samozaparcia. Rezultat tej pracy jest praktycznie żaden: bowiem kogo prawda dziś interesuje? Praktycznie nikogo. Ludzi interesuje przede wszystkim pieniądz. I pójdą niemal wszędzie, tam gdzie brzęczy moneta. Nie mają zresztą wyjścia. Bowiem tak jest skonstruowany dzisiejszy system. A że system taki ma krótkie nogi? Że sam sobie gotuje śmierć? „A co mi tam, niech się martwią inni, w przyszłości”.

W poszukiwaniu prawdy historycznej sięgnąłem więc do źródeł. W internecie krąży tak wiele plotek i pogłosek o zniekształceniach elektromagnetyzmu, że nie ma innej rady jak samemu sięgnąć do źródeł – to jedyna metoda. I oto jedno z moich źródeł:



Mając to źródło mogę zweryfikować różnych autorów wypowiadających się na te tematy, zbadać ich prawdomówność. I co z tych moich badań wynika? Wynika, że w samej rzeczy nastąpiło kolejne wymazanie historii. Tym razem wymazano lub zniekształcono tę część nauki o elektromagnetyzmie, którą zawdzięczamy Niemcowi, Wilhelmowi Weberowi. Zrobiono to zapewne z tego samego powodu z którego wymazano prawdziwe prawo Ampera: „dla własnego dobra wiernych”, by „nie mieszać im w głowach”. Prawda przestała się liczyć. Liczy się polityczna poprawność myślenia.

Co zrobił Wilhelm Weber? Nie miał łatwego życia, bowiem nie chciał być „politycznie poprawnym”. Wyrzucono go z uniwersytetu w Getyndze z powodów politycznych – wraz z grupa profesorów odmówił złożenia przysięgi królowi Hannoveru. Nic nie pomogło wstawiennictwo Gaussa. W końcu się jednak jakoś to ułożyło. Przez parę lat pracował warz z Gaussem w Getyndze, potem dostał profesurę w Lipsku. Weber był zdolnym fizykiem, sumiennym doświadczalnikiem, dobrym rachmistrzem, nie gorszym od Ampera. Był przy tym Niemcem i we krwi miał „niemiecka dokładność”. Bardzo narzekał na niedbalstwo i niechlujność Ampera. Amper tak naprawdę, pisał Weber, nigdy niczego porządnie nie zmierzył. Ot, starał się zneutralizować siły, nigdy nie opisał dokładnie swych metod i swych przyrządów – by inni mogli doświadczenia powtórzyć. Nigdy nie troszczył się o jakąkolwiek analizę możliwych błędów. Trzeba raz a dobrze z tym skończyć – fizyka to nauka ścisła, to nie jest pole do pięknych, matematycznych hipotez i wątpliwej jakości, naciąganych, „potwierdzeń” tych hipotez.

Wraz z Gaussem wypracowali szereg czułych i dokładnych przyrządów pomiarowych, nauczyli się uwzględniać w swych pomiarach pole magnetyczne Ziemi, zatroszczyli się o zminimalizowanie możliwych błędów. Swe przyrządy pomiarowe dokładnie opisywali tak, by inni mogli zbudować podobne przyrządy i wyniki sprawdzić.
Weber sięgnął znacznie głębiej w istotę zjawisk elektromagnetycznych niż zrobił to Ampere. Dla Ampera „prąd” był prądem – w jego naturę Amper nie bardzo chciał wnikać. Weber zamienił „prąd” Ampera na coś bardziej podstawowego: na poruszające się ładunki elektryczne. Tak powstała formuła Webera na siłę oddziaływania pomiędzy dwoma ładunkami elektrycznymi, z których jeden porusza się względem drugiego z prędkością v. W oryginalnym sformułowaniu Webera formuła ta miała postać:



Pierwszy człon (z jedynką w nawiasie) to zwykłe prawo Coulomba. Dochodzą jednak dwa dalsze człony – pierwszy zależny od kwadratu prędkości, drugi zależny od przyspieszenia. Pojawia się też nowa stała przyrody a. Był to rok 1846. Dziesięć lat potem Weber zastępuje stałąa przez nową stałą c=4/a:



Weber był więc w stanie wyznaczyć te stałą z doświadczeń. Dziś wiemy, że stałac Webera jest równa pierwiastek z dwóch razy to co się dziś nazywa prędkością światła.

Wiemy też dlaczego prędkość światła oznaczana jest dziś literką c

Weber był pierwszy, który takie oznaczenie wprowadził – choć nie wiedział wtedy jeszcze, że stałac z jego formuły okaże się pewnego dnia wielokrotnością tzw. prędkości światła! O Weberze dziś mało kto wie. W polskiej Wikipedii czytamy jedynie:

Wilhelm Eduard Weber (ur. 24 października 1804 w Wittenberdze - zm. 23 czerwca 1891 w Getyndze) – niemiecki fizyk, badał magnetyzm i elektryczność.

Urodził się w Wittenberdze, gdzie jego ojciec, Michael Weber, był profesorem teologii. William był drugim z braci Weberów: Ernesta Heinricha i Eduarda Friedricha. Wszyscy otrzymali wykształcenie.

W 1831 podjął pracę na Uniwersytecie w Getyndze, gdzie wraz z Gaussem zbudował bardzo czuły magnetometr do pomiaru natężenia pola magnetycznego, urządzenia do pomiaru prądu stałego i zmiennego, a także telegraf elektromagnetyczny (1833). Ogłosił szereg podstawowych prac z zakresu elektromagnetyzmu, wydanych pt.: „Elektrodynamische Massbestimmungen” (1846—1877).

Na jego cześć jednostkę strumienia magnetycznego w układzie SI nazwano weberem.


Weber i Gauss – pomnik w Getyndze

Ze swojej formuły Weber był w stanie wyprowadzić oryginalną formułę Ampera – zakładając, że „prąd Ampera” to strumień dodatnich i ujemnych ładunków elektrycznych – poruszających się w przeciwnych kierunkach.

Na zakończenie chcę podkreślić, że w dążeniu do prawdy Weber zmienił, pod wpływem faktów, całkowicie swoje zapatrywania filozoficzne. Przez długi czas opowiadał się za teorią cieczy magnetycznych, czegoś w rodzaju monopoli magnetycznych – idąc za romantykiem Oerstedem i wbrew Amperowi, który chciał wszystko sprowadzić do ładunków i prądów elektrycznych. Gdy jednak dowiedział się o doświadczeniach Faradaya, gdy sam przeprowadził szereg doświadczeń z diamagnetykami, wtedy zdecydował się zmienić swoje zapatrywania o 180 stopni. Stwierdził, że teoria cieczy magnetycznych nie jest w stanie wyjaśnić zjawisk diamagnetyzmu, teoria ładunków elektrycznych jest z tymi zjawiskami zgodna. Z bólem serca swą starą ulubioną i przez tyle lat hołubiona teorię cieczy magnetycznych Weber porzuca. Uczciwość przed wszystkim.

Gdzie taką uczciwość wyświadczysz w dzisiejszej nauce? Skąd idzie przykład? Skąd idą wytyczne? Znającym angielski polecam notkę Dra Marvina Herdona „Science Misrepresentation by the U. S. Department of Energy”, a tam w szczególności ten fragment:

„So, how stands the U. S. Department of Energy (DOE), which supported the KamLAND misrepresentation? The Director of the DOE Office of Science, writing on behalf the Secretary of DOE, stated this: "The following disclaimer is implicit for all scientific publications of research sponsored by the Department: …Neither the United States Government or any agency thereof, nor any of their employees, makes any warranty, express or implied, or assumes any legal liability or responsibility for the accuracy, completeness, or usefulness of any information, apparatus, product, or process disclosed…."




źródło: arkadiusz.jadczyk.salon24.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz