12 maja 2013

Czy Telewizja to wróg naszych Dzieci?

Fascynujące doświadczenie.







Bardzo wymowne doświadczenie przeprowadzone na grupie siedmiolatków oraz ich rodzin. Eksperyment banalnie prosty, polega na usunięciu z życia dzieci telewizji, gier video oraz komputerów. Czyli wszystkiego tego, co obecnie powoduje postępujące zidiocenie narodu polskiego.
"Rodzice Nataszy Meyer przyznają szczerze - pozwalają córką oglądać, ponieważ chcą mieć czas na własne sprawy."

Sam miałem to szczęście, albo i nieszczęście wychować się w dużej mierze przed telewizorem i komputerem. Były to jednak czasy kompletnie innej telewizji, tylko 2 polskie kałany, które w zupełności wystarczały - był to okres w którym już byłem świadomy uroków odbiornika telewizyjnego. Nie było wiele do oglądania, pamiętam głównie "wiadomości" oraz "dobranockę", ale mimo wszystko, ten właśnie czas spędzałem w bezruchu zapatrzony w te diabelskie "szklane pudło".

W późniejszym okresie uwielbiałem patrzeć na blok telewizji edukacyjnej, były to ciekawe dla mnie programy typu "tele-komputer", "rysuj z nami", "kuchnia", "przybysze z matplanety" itd. Nie zapomnę również sobotniego dnia, w którym oprócz obowiązków sprzątania, kąpieli był również czas na dokument przyrodniczy czytany przez znany nam wszystkim głos Krystyny Czubównej. 

"Czy dzieci mają problemy z koncentracją ponieważ w domu ciągle miga telewizor?"
Komputer znalazł się w moim życiu dosyć szybko - jak na tamte czasy schyłku lat 80-tych. Był to wówczas 8 bitowy genialny sprzęt ATARI 64XE z monochromatycznym(świecącym na zielono) monitorem. Wszystkie te gry, ich różnorodność, ilość wydawały się z każdym dniem wprost nieograniczone. Wgrywały się co prawda długo, ale to się dosyć szybko zmieniło, kiedy to ojciec zafundował stację dysków na te ogromne 5.25 calowe dyskietki. W późniejszym czasie, za uzbierane na pierwszą komunię pieniądze kupiłem sobie drukarkę, była to SEIKOSHA SP-1900 plus. Radości nie było końca, kiedy to mogłem jednym kliknięciem przelać na papier dokładnie wszystko to co wyświetlał ekran monitora.

Z pośród ogromnego zasobu kaset z grami, jedne nudziły się bardzo szybko, inne z kolei stanowiły swego rodzaju hity rodzinne, w które mogliśmy grać wspólnie całymi wieczorami, były to takie tytuły jak ZYBEX, RIVER RAID, BOULDER DASH itp. Nie powiem by to nas w jakiś sposób dzieliło, wówczas była to na tyle nowość i niestandardowa rozrywka, iż bardzo lubiłem tą "zdrową" rywalizację całej naszej rodziny przed ekranem komputera, ściskając kurczowo joystick w dłoni pobijając kolejne rekordy. Tym sposobem wypracowałem sobie rewelacyjny refleks, oraz w dużej mierze rozwijałem wyobraźnię.

"Wychowują się w świecie, w którym telewizor jest czymś naturalnym. Dopiero kiedy usuniemy z domu elektronikę, uświadamiamy sobie jak bardzo się od niej uzależniliśmy"

W tym samym okresie, było to jak dobrze pamiętam w wieku gdy uczęszczałem do przedszkola - czyli miałem wówczas 6 lat - w naszym domu zagościła telewizja satelitarna. To dopiero był "cud nad wisłą", miałem wówczas tyle kanałów, że można było oszaleć pod wpływem ich różnorodności. Kanały sportowe, kanały muzyczne, informacyjne i naprawdę duuuużo sztucznej, trwoniącej nasz rodzinny czas rozrywki. Niestety były to w większości kanały niemieckojęzyczne, bądź też anglojęzyczne z odrobiną kanałów telewizji holenderskiej.

"Nie ma telewizora, więc ciągle robimy coś ciekawego."

Tym sposobem moje przebywanie przed współcześnie potocznie przeze mnie zwanym "ołtarzem" - czyli telewizorem, zwiększyło się wprost proporcjonalnie do ilości kanałów jakie mogłem przeglądać dzięki temu cudownemu talerzowi, którym w tamtych czasach jeszcze mało kto mógł się na wsi pochwalić. Masz pilota, masz władzę, zmieniasz kanały jak szalony, szukasz czegoś co cię w jakikolwiek sposób zainteresuje - nie ważne, że nie rozumiesz co mówią, liczy się sam OBRAZ - liczy się kolorowa nowość z zachodu, która niczym postępująca zaraza wyniszczy sporo zdrowych relacji rodzinnych, oraz wypierze nie jeden umysł z zdrowego rozsądku.




Więc tak sobie patrzyliśmy w większości na coś, czego nie do końca rozumieliśmy. Dziwnym sposobem nagle bariera językowa przestała stanowić problem i tak oto, dzięki telewizji satelitarnej opanowałem język niemiecki na tyle, by jako dziecko coś z tej treści płynącej z zachodu zrozumieć. Zatem był też w moim życiu jakiś pozytywny aspekt tego gapienia się w sztuczny, migający obraz lampy elektronowej.

"Pozbawiony gier komputerowych Foster przypomniał sobie że ma matkę."

Na szczęście w moim przypadku nie wyglądało to tak, że mogłem grać i gapić się bez przerwy w te plastikowe pudła. Rodzice mocno trzymali rękę na pulsie, wpierw lekcje, później chwilę komputera, albo telewizji, a następnie na podwórko, bądź też zaganiali do tak zwanych "swoich zajęć" - czyli rób co chcesz byle nic złego i nie za głośno. Kiedyś było można ograniczyć ten medialny syf, a obecnie co się zmieniło, że nagle ludzie mają z tym takie ogromne problemy? Może nadmierna pogoń za pieniądzem odebrała nie tylko wolny czas, który można poświęcić swoim pociechom, ale również zdrowy rozsądek?


"Teraz, gdy w domu niema telewizora, wiem że można inaczej. Dzieci nie trzeba uspokajać mają swój rozum. To ja błądziłam pozwalając im spać przy włączonym telewizorze"

Oczywiście mówi się, że dzisiaj jest trochę inna mentalność rodziców, idziemy przecież z duchem czasu, czyli w pogodni za wszelakiej maści śmieciami z zachodu, poczynając od sztucznego jedzenia, po sztuczną rozrywkę. Dzieciaki to obecnie tylko taki obowiązek(jeśli oczywiście rodziców na dzieci stać finansowo), wieńczący niby całą rodzinę - stanowiącą wspólnie dobre wrażenie jedynie na zdjęciach, bądź na rodzinnych imprezach.


Kiedy niestety w sporej części przypadków te biedne, bogu ducha winne pociechy wychowywane przez zabłąkanych rodziców, albo - w przypadków zamożnych rodzin - przez nianię, czy też dziadków (kiedy nie stać rodziców na opiekunkę, bądź ma się chociażby na tyle rozumu, aby obcym pod opiekę własnego dziecka nie zostawiać) Wspomagane są przez nieodzowny obecnie element wychowujący młody umysł, którym niefortunnie stał się telewizor, komputer, tablet, bądź konsola do gier, czy też inne elektroniczne martwe gówno stanowiące główną rozrywkę dzisiejszego młodego pokolenia - niegdyś rozumnych, zaradnych, polaków.

"Spędzamy więcej czasu z dziećmi. Cieszą się z naszego towarzystwa, są spokojniejsze, my też rzadziej się denerwujemy. W domu panuje inna atmosfera."

Moje najlepsze wspomnienia pochodzą nie z czasu spędzonego przed komputerem, czy też odbiornikiem telewizyjnym. Najlepsze chwile w moim życiu przeżywałem w naturze, czy to na łące(zbierając z rodziną siano), bądź też bardzo często w pięknym ogrodzie, który swego czasu był bujny i pełny życia. Rozmaite owocowe drzewa, dużo trawy, rośliny i zwierzęta wszelkiego gatunku fascynowały każdego dnia - nie potrzebowały baterii aby działać, nie kosztowały żadnych pieniędzy, a skutecznie i silnie rozwijały dziecięcą wyobraźnię, oraz co najważniejsze ciekawość otaczającego młody umysł świata. Człowiek oddychał lepszym powietrzem, sprawdzał swoje umiejętności fizyczne skacząc np. po jabłoni, czereśni objadając się pysznymi owocami - co najważniejsze zdrowymi, naturalnymi, no i za darmo rzecz jasna.


To był najlepszy "plac zabaw" i miejsce rozwoju w moim życiu, ten cudowny ogród, który pozostał jedynie wspomnieniem. Dzisiaj jego drzewostan stanowią, tylko dwa drzewa z tamtego okresu, na miejscu całej reszty stoją nic nie warte schorowane iglaki, skutecznie zakwaszające glebę. Znajduje się tam również sporo innych mało znaczących roślin, co tylko oko cieszą i nic poza tym. Oczywiście życia też już w ogrodzie niema, bo regularnie mistrze kosiarek mordują - już nie elektrycznymi, lecz spalinowymi maszynami - tracąc nie tylko czas, ale cały ekosystem jaki pod postacią organizmów żywych, towarzyszy nam nieodzownie w podróży przez życie, którego sensu niestety już sami nie rozumiemy.


Obecnie zapominamy kompletnie, że to dzięki naturze i jej coraz mniejszej rozmaitości fauny i flory - gdyż człowiek już prawie wszystko wymordował - możemy w ogóle istnieć i żyć.

"Okazuje się, że brak telewizora w domu sprzyja zacieśnianiu kontaktów rodzinnych i poprawia ich jakość - tak było w rodzinach, które obserwowaliśmy"

W dzisiejszych czasach tzw. postępu cywilizacyjnego dzieciom pozostaje marny los telewizyjnego wirusa, czyhającego zła w grach komputerowych, rozpraszającą uwagę manię smartfonów, tabletów i innego temu podobnego plastikowego, martwego gadżetu, który skutecznie odwraca dziecięcą uwagę od wspaniałej życiodajnej rzeczywistości. Lepiej dać dziecku pograć na komputerze, włączyć ogłupiającą telewizję, zrobić dosłownie wszytko to, aby tylko dziecko dało nam spokój. Robimy to głównie z powodu, abyśmy sami mieli odrobinę wytchnienia od jakże dzisiaj trudnego elementu jakim jest wychowanie zdrowych, rozumnych, kochających dzieci - często ten wolny czas sami przeznaczamy właśnie na to by samemu gapić się w to wybitnie ogłupiające nasz umysł pudło!


Co to za dziwne metody wychowawcze nastały, kiedy to niby kochający rodzice fundują swoim pociechą takie marne, wegetacyjne warunki rozwoju. Oparte wyłącznie na natłoku zbędnych informacji, którymi karmi się te bezbronne umysły już od tak młodego wieku. Efektem czego jest dosłownie armia "biorobotów" niezdolnych do samodzielnej egzystencji, bowiem jedyne co w głowie się dzisiaj liczy to PIENIĄDZ i KARIERA! Tylko czy te dwa elementy dają człowiekowi prawdziwe szczęście...


Dlaczego tak się dzieje? - pytam


Chyba dlatego, iż sami rodzice zbaranieli pod wpływem telewizji "bogatego" w śmieci zachodu i zapomnieli już kompletnie co dla nich było w życiu dobre. Ruch na świeżym powietrzu, ogród pełen drzew, warzyw i życia wszelakiego to jest świat, który dziecko powinno poznać przede wszystkim.

Sam wywaliłem z pokoju telewizor już dobre 7 albo 8 lat temu. Od tego czasu, życie się zmieniło na lepsze. Człowiek ma więcej czasu dla siebie, dla innych, na czytanie książek, trenowanie sportu, robienie czegoś co wymaga więcej od nas samych niż tylko biernego patrzenia się w te wszystkie kłamstwa płynące każdego dnia z komercyjnej, wszechobecnej telewizji.

Przestałem dążyć za tymi próżnymi nowościami reklamowanymi non stop w blokach reklamowych, przez sztuczne osoby, wymalowane i stworzone głównie po to, aby ten szary człowieczek też zapragnął takim być zajebistym konsumpcjonistą biegnącym na ślepo w tym globalnym wyścigu szczurów. Telewizja ogłupia i zatraca właściwy obraz rzeczywistości, na rzecz iluzji opartej tylko i wyłącznie na nic nie wartym pieniądzu.

Jedno z najbardziej kasowych nałogów jakie ludzkość sobie funduje to właśnie telewizja. Spróbuj - wyłącz ją na okrągły miesiąc i zobaczysz, że życie może być naprawdę piękne i ciekawe. To niestety taki sam nałóg jak palenie papierosów, czy picie alkoholu - czy na pewno telewizja tak silnie uzależnia? Może warto się samemu przekonać i wywalić to zbędne pudło marnotrawiące nasze jedyne, cudowne życie.

* powyższe cytaty zaczerpnąłem z prezentowanego tutaj materiału video.


MORDERCA numer (2) - cukier

http://sztudynt.blogspot.com/2013/05/uzalezniajacy-cukier.html


pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz