4 maja 2013

"Milioner" - szerokie tory (reportaż)

Rozumny człowiek, natury się nie boi.






German Sterligow był pierwszym rosyjskim milionerem. Wzbogacił się w 90 roku po tym, jak w wieku 23 lat założył w Moskwie giełdę towarową. Miał luksusowy apartament w Nowym Jorku, zamek w Burgundii i dom na Rublowce – moskiewskiej dzielnicy bogaczy. Dziś mieszka z żoną i czwórką synów na głuchej wsi. Hoduje kozy, drób i świnie.

Stał się bardzo religijny. Jego dzieci studiują Ewangelię, nie mają telewizora, nie chodzą do szkoły (bo jest źródłem rozpusty), a żona – zgodnie z prawosławnym zwyczajem – zakrywa głowę chustką. Do zmiany stylu życia zmusiła go nieudana próba startu w wyborach prezydenckich w 2004 roku. Podobno na kampanię wyborczą wydał wszystkie pieniądze.

O Sterligowie znów stało się głośno, kiedy wybuchł kryzys. Wtedy to wyciągnął z szafy garnitur i pojechał do Moskwy, gdzie otworzył międzynarodową firmę do walki z recesją. Jego plan jest prosty: zlikwidować dolara, wprowadzić handel wymienny, a bezrobotnych przesiedlić na wieś. Sterligow to jedna z najbarwniejszych postaci publicznych w Rosji. W reportażu jeden dzień z życia ekscentrycznego biznesmena, równie barwny jak sam bohater.


Nie będę się rozpisywał zbytnio na temat tego ciekawego Pana, który mimo wielkiego bogactwa nie stracił głowy dla gówno wartych pieniędzy i postawił na rodzinę, oraz duchowość. Nie jestem również zwolennikiem hodowli zwierząt "pod nóż", ale sam fakt iż ten milioner zwyczajnie olał ten idiotyczny, miastowy tryb życia bardzo mi się podoba i niech to będzie drogowskazem dla innych, którym również konsumpcyjny tryb życia - podobnie jak i mnie - zwyczajnie się znudził.



Kilka cytatów z filmu:

"Mnie tu nie dotykają żadne wasze kryzysy czy dolar rośnie czy spada mnie to ani ziębi, ani grzeje bo moje kozy tak jak się rozmnażały tak będą rozmnażać się nadal"


"Szkoła to dom publiczny...

...za moich czasów szkoła była inna, ale i tak przyniosła mi więcej złego niż dobrego bo naszpikowała mnie taką ilością kłamstw, demoralizacji i głupot, które w życiu w ogóle nie są potrzebne - że do tej pory nie mogę się z tego otrząsnąć"



"Nasze rolnictwo zabija telewizja i kino, które od dzieciństwa wpajają ludziom, że trzeba uciekać ze wsi i szukać piękniejszego życia - Rosjanie to już nie naród, ale zdegenerowane STADO TELEWIDZÓW.

Ten ostatni cytat pasuje jak ulał w odniesieniu do polskiej mentalności, masa zagubionych osobników co traci życie i zdrowie w pogoni za nowym trendem, jaki zobaczą w swoim szklanym ołtarzu pod postacią coraz to większych odbiorników telewizyjnych, z których kipi gównem i kłamstwem do tego stopnia, że powinni tego wreszcie zabronić, by te polskie młode pokolenie nie poszło w ślady zbaraniałych rodziców.

Niestety taka rzeczywistość, stado zdegenerowanych telewidzów. Osobiście wrzucam takich do jednego worka i zwyczajnie nazywam debilami.

POLECAM również reportaż:

http://vod.tvp.pl/dokumenty/historia/szerokie-tory/wideo/odc-11/4281176


"Reportaż z Łotwy o niecodziennym życiu aktywnej działaczki Ruchu Zielonych. Anitra Rijniece od trzech lat wraz z mężem mieszka w środku lasu na terenie parku narodowego, z dala od cywilizacji i wszelkich wygód. Dla tego miejsca oboje porzucili Rygę. Mąż Anitry był kiedyś weterynarzem i biznesmenem. Dziś gardzi konsumpcyjnym stylem życia. Film przedstawia jeden dzień z życia małżeństwa Rijniece.



pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz